Spektrofobia
Lęk przed lustrami, czy też raczej przed własnym odbiciem, towarzyszył mu od początku istnienia. Było w tym coś niezrozumiałego i zagadkowego, co nie dawało mu spokoju. Filozofia zaś była lekarstwem na tą dręczącą go zagadkę pomagając zgłębić mu jego własne ja. Dość trudno było zmienić postrzeganie ze skupiania się na duchu lub ciele. Nic dziwnego, że istota rozdarta pomiędzy ciałem, a duchem nie jest w stanie znieść widoku swego odbicia. Patrząc na twarz duch widzi całkowicie obcą twarz, patrząc na oczy, ciało dostrzega całkowicie obcą duszę. Takie jestestwo, rozdarcie i poczucie obcości w samym sobie może doprowadzić do szaleństwa. I choć stworzył swoje ja na nowo, siebie jako nową istotę nie będącą ani ciałem, ani duchem, lecz połączeniem obu, strach przed lustrami, tak pierwotny, tak wpisany w jego naturę pozostał. A z biegiem lat stał się coraz trudniejszy. Kiedyś lustra były luksusem, na który stać było nielicznych, dziś, w świecie zakochanym we własnym odbiciu niemal nie da się uciec przed wszechobecnymi lustrami...
Hafefobia
Tak naprawdę nie kryje się za tym prawdziwy lęk. To bardziej kwestia ostrożności i zaufania. Albo raczej jego braku. Dawniej nie musiał się przejmować reakcjami ludzi. Nikt nie musiał go dotykać, by wiedzieć jaką istotą był. Dziś nawet przypadkowy dotyk może być problemem, może zdradzić jego prawdziwą naturę komuś, kto okaże się niebezpieczny, jak łowcy czy czarownice. Wiekowe doświadczenia nauczyły go, że nie można nikomu zaufać. Ludzie są głupimi, zmieniającymi zdanie istotami, łowcy potrafią uprzykrzyć życie, a wszelkiego rodzaju czarownice czy szamani są najgorsi z nich wszystkich. Kiedyś sądził, że jako stworzenia odmienne od ludzi będą w stanie dostrzec o wiele więcej. Zrobił nawet ten błąd, że zaufał jednej z nich. Szamance rozmawiającej z duchami, rozumiejącej inny świat. Myślał nawet, że poniekąd są bratnimi duszami. Boleśnie przekonał się o swojej pomyłce, gdy ta podała mu krew wymieszaną z krwią kurczaka, czego omal nie przypłacił życiem. Od tamtego czasu gardzi ich plugawym gatunkiem, niemal równie mocno co paskudną filozofią neokonfucjanizmu. Mimo wszystko czasem doskwiera mu samotność. W czasach gdy jeszcze oferowano mu ludzi na pożywienie, czasem otrzymywał także niechciane dzieci, głównie dziewczynki będące obciążeniem dla rodziny. Rozważał wówczas, by niektóre z tych dzieci wychować i przemienić w istotę podobną do siebie, zyskując w ten sposób potomka i towarzysza, któremu mógłby zaufać. Niestety proces przemiany nie jest tak prosty, jak wśród wampirów, które poznał na zachodzie. Obecnie jednak, żyjąc z dala swojej ojczyzny, coraz częściej zazdrości tutejszym wampirom ich potomstwa i na nowo rozważa stworzenie sobie towarzysza.
Hiperestezja
Czasem zastanawia się w jaki sposób tutejsze wampiry radzą sobie z nadnaturalnie wyostrzonym wzrokiem i docenia swoją krótkowzroczność, która chroni go od bycia bombardowanym nadmiarem przytłaczających szczególików. Przeczulone zmysły, zwłaszcza zaś słuch, niejednokrotnie doprowadzają go do szału. W świecie pełnym hałasu niesłyszalnego dla ludzkich uszu, sygnałów, fal radiowych, dźwięków krzykliwych mediów i zgiełku miast czuje się jak dzikie zwierze ogłuszone bodźcami. Dlatego nade wszystko ceni sobie ciszę i spokój. Stare biblioteki, w których można wsłuchiwać się w szelest przewracanych kartek. Ciche miejsca na łonie natury, w których można wsłuchać się w bogate odgłosy otaczającej przyrody… Spokojne zapachy rześkiego powietrza nad jeziorem, kory drzew z pobliskiego lasu i wilgotnej ziemi zdają się działać na niego kojąco, niczym dotyk chłodnego wiatru czy delikatnej mgły unoszącej się rano w pobliżu jego domu. Te wszystkie drobiazgi, niedostrzegalne dla większości ludzi, które sprawiają, że wraz z upływem czasu coraz bardziej zaczyna doceniać swoje nudne życie z dala od wielkiego i nadto barwnego świata.
Jedyny prawdziwy lęk...
Wśród tych wszystkich lęków i dziwactw, prawdziwych czy nie, będących po prostu cechą jego gatunku jest tylko jedna jedyna rzecz, która naprawdę szczerze go przeraża. Wspomnienie najstraszliwszego uczucia, najbardziej upiornego doświadczenia w całym jego kilkusetletnim życiu…Do dziś pamięta ten stan. Było ciężko, nie posilał się odpowiednio często, ani odpowiednio dużo. Zaczęło się powoli. Jego ciało stało się tylko trochę bardziej sztywne. Podobne do tego, co czuł w dniu swoich narodzin jako nieśmiertelny. Lekki opór przy wykonywaniu ruchu. Uczucie jakby skostniał, jakby musiał się rozruszać, jakoś przełamać ten stan. Nic takiego… ale potem było gorzej. Jego kończyny powoli sztywniały. Każdy ruch był walką skazaną na porażkę. Nie był w stanie zgiąć ręki, ani nawet poruszać się płynnie. Czuł jakby znajdował się w pułapce. Pułapce z własnego ciała zmieniającego się w żywy posąg. To wszystko było powolne, nie działo się z dnia na dzień, ani nawet tygodnia na tydzień. Powoli usypiało jego czujność, by nie przerazić go aż nadto. Dlatego nie zauważył nawet momentu, gdy jego skóra straciła swoją barwę, nabierając paskudnego trupiego odcienia. To już była nie tylko pułapka, lecz poczucie wyniszczenia. Rozpadu za życia, w pełnej świadomości…
Wiedział, że wielu takich jak on funkcjonuje w ten sposób lub nawet świadomie wybiera taki los, ale on tego nie potrafił. Przy pierwszej okazji zaspokoił swój głód pochłaniając tak wielkie ilości życiowej energii, by odzyskać pełnię dawnej mocy. Dawnego siebie… Bez patrzenia na koszta. Obiecał sobie, że już nigdy nie pozwoli sobie poczuć tego stanu ponownie. Czasem zaspokojenie tych potrzeb jest trudne. Zwłaszcza w małych miasteczkach, gdzie zniknięcia ludzi nie są tak anonimowe i niezauważalne jak w wielkich miastach. Ma jednak na to swoje sposoby. Zwykle unika polowania zbyt blisko miejsca swojego zamieszkania. Na dodatek pozyskiwanie energii życiowej z krwi, choć mniej wydajne, jest bardziej opłacalne — pozwalając żywić się jedną ofiarą przez dłuższy czas.
Wśród krwiopijców uchodzi za okrutnego i pozbawionego uczuć. I odpowiada mu to. Kreując się na ekscentryka dotkniętego licznymi fobiami, całym sobą strzeże sekretu o swoim jednym prawdziwym lęku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz