19 lutego 2023

your lips are poison



Corvus Morad
28 lat | Kair czarownik | Bractwo Łowców | alchemik
   — Masz to? — Warren zapytał niecierpliwie, układając łokcie na blacie klejącego się, barowego stolika. Mężczyzna niemalże w każdym aspekcie odpowiadał obrazowi stereotypowego łowcy, który kreował się w umyśle Corvusa. Kruczoczarne, proste włosy, przeplecione pojedynczymi, srebrnymi pasmami. Gęsta broda, na której wyraźnie odznaczała się łysa blizna ciągnąca się w dół szyi. Przepigmentowane poliki i popękana, sucha skóra, od wiecznej ekspozycji na słońce. Już do wejścia onieśmielał samą tężyzną, a każdy z tych szczegółów, które chłopak drobiazgowo analizował, zdradzał jeszcze więcej na temat wieloletniego doświadczenia mężczyzny. Obym tego nie pożałował...
Corvus wyciągnął z torby skórzane zawiniątko i ostrożnie odpakował je na środku stolika. 
    — Szkło? Jaja sobie ze mnie robisz, gówniarzu? 
  — Jest znacznie wytrzymalszy niż się wydaje. Możesz mi zaufać. — wytłumaczył ze spokojem chłopak splatając dłonie pod podbródkiem. — Rdzeń wciąż jest ze srebra, ale szkło zostało odpowiednio zaklęte. Nie wiem, co musiałbyś z tym zrobić, żeby pękło. 
   — Z wami, wiedźmami, to nigdy nie wiadomo... — mruknął nieco naburmuszony Warren, jednak sięgnął ręką po prezentowany sztylet. Chłopak zdołał go uprzedzić, na powrót zasłaniając ostrze materiałem. 
   — Umawialiśmy się... — Upomniał łowcę, wciąż trzymając dłoń na stole. Jeden kryształów w pierścieniu na jego dłoni zalśnił ostrzegawczo.
   — Niech ci będzie... — Łowca sięgnął za pazuchę skórzanej kurtki, by wręczyć Corvusowi plik złożonych kartek. — Tylko tyle udało mi się znaleźć na temat twojego tajemniczego potwora. Sam czegoś takiego w życiu nie widziałem, ale doświadczenie podpowiada mi, że rozsądniej było by to zostawić w spokoju. Wampiry, tak. Czasem może i bawią się jedzeniem parę dni, ale w tym przypadku... Nie marnuj życia w pogoni za duchami, dzieciaku. 
   — Dziękuję za radę, ale sam o tym zdecyduję. — mruknął obojętnie Corvus, skupiony już jedynie na wręczonych kopiach raportu. Przysunął dłonią zawinięte ostrze w stronę Warrena, uważnie śledząc wzrokiem kolejne linijki zapisków, które zapewne okażą się równie niepomocne, co większość ksiąg w rodzinnej bibliotece. 
   — Rób co uważasz, ale ile ty masz właściwie lat? Siedemnaście? — Łowca obrócił sztylet w palach. Sprawdził jeszcze jak rękojeść leżała w dłoni, by w końcu uderzyć z impetem w granitowy stolik. Słysząc ciche pęknięcie, gotów był otworzyć usta, by zażądać reklamacji, jednak jedno spojrzenie wystarczyło, by zauważyć, że nawet czubek ostrza pozostał nienaruszony. Przesunął stwardniałymi opuszkami palców po blacie, wyczuwając wyraźny ubytek. — A niech mnie... Wiesz, gdybyś był kiedyś w Londynie, daj znać. Może uda nam się jeszcze jakoś dogadać. Wnioskując po akcencie i tak chyba jesteś daleko od domu, co? 
Corvus westchnął ciężko odkładając kartki na blat zrezygnowany. Mimo że łowca wywiązał się z umowy, to otrzymane zapiski nie wnosiły prawie nic do jego sprawy. Zaklął cicho pod nosem i przesunął palcami po podbródku podnosząc wzrok na Warrena.
   — Znajdę tam coś bardziej przydatnego?  
—Hakrabi

bużki użycza tamino amir. szukamy różności, na razie limit 1/3
dc: Tonksia#7752

8 komentarzy:

  1. [No cześć! :D
    Zdecydowanie lubię kreacje Twoich czarowników i podziwiam za to, że są tak różni od siebie i ciekawi, aż chciałoby się dotrzeć głębiej i odkryć każdą tajemnicę. Poza tym mam słabość do tego, jak sprawnie umiesz nakreślić charakter postaci w KP, choć Corvus wydaje się kimś, kogo można poznać tylko w wątkach.
    Toteż do wątku chętnie Was porwiemy! Myślę, że możemy coś pokombinować z Jadzią, bo będzie łatwiej o jakiś punkt zaczepienia, o ile zgadzacie się na to porwanko. :>
    Od siebie życzę wiele, wiele weny i samych wciągających wątków! <3]

    JAGA CONSTANTINE & CONVALLIANA DIGGES

    OdpowiedzUsuń
  2. [Hej!
    Lubię tajemnice, wymiany słowa na rzeczy, podejrzane spotkania w barach i całą otoczkę, która sprawia, że spotkanie jest "nietypowe"! Podoba mi się pomysł na postać, która "szuka" i nagina zasady, aby "znaleźć". Chętnie się porwę na wątek i chętnie wplotę Seline w życie czarownika!
    Jedną propozycję znajdziesz na mailu, ale jest dość mocno ingerując w historię czarownika, drugą mogę rzucić mniej wiążącą - Seline spodoba się Corvus i zacznie mu śpiewać w tym barze, w którym się zatrzyma na piwo, albo kolejną wymianę.
    Życzę udanej zabawy, w razie chęci zapraszam po którąś łuskę! :) ]

    Seline

    OdpowiedzUsuń
  3. [Przyznam, że chętnie domagałabym się bisu, ale przecież to nie koncert, więc nie mogę. Może zamiast tego uda mi się jednak poznać losy Corvusa (ktoś tu chyba albo jest również naukowcem, albo po prostu lubi ptaki, bo jakoś nie liczę na przypadek przy nadaniu tego pochodzącego wprost z łaciny imienia) we wspólnym wątku ? Od jakiegoś czasu poszukuję bowiem Łowcy, który działając na zlecenie Czerwonego Bractwa stale utrudniałby życie dla Charo (oczywiście za doskonałą opłatą, zwłaszcza, gdyby spełnił żądanie wynikające z listu gończego zamieszczonego w jej karcie).

    Starym zwyczajem życzę miłego deszczu weny oraz czasu na jej wykorzystanie.]

    Charo & Sora

    OdpowiedzUsuń
  4. [Mam słabość do kart pisanych w formie opowiadań, więc fajnie było zobaczyć ciekawy urywek historii, zwłaszcza zaintrygowała mnie tajemnicza bestia. :)
    Życzę powodzenia z drugą postacią i w razie chęci zapraszam do siebie.]

    Robert Gowther

    OdpowiedzUsuń
  5. [My chyba nie miałyśmy jeszcze przyjemności - w każdym razie zdaje mi się, że za Corvusem kryje się niezwykle intrygująca koncepcja. Bawcie się drugą postacią przednio!
    Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że Ceri swoim centryzmem nie zaskarbi sobie zbyt dużych sympatii otoczenia :D W każdym razie, gdy zrodzi mi się w głowie konkretniejszy pomysł, to z pewnością Was odwiedzę.
    A gdybyś potrzebowała jakiegoś powiązania, czy backstory, w której mogłaby się odnaleźć moja czarownica, to też wal jak w dym.]

    Ceri

    OdpowiedzUsuń
  6. [Dobry wieczór, z małym opóźnieniem, ale witam serdecznie. Bardzo ciekawa karta. Podoba mi się pomysł z alchemikiem, bo to chyba jedna z moich ulubionych dziedzin i związanych z magią i po części z nauką.
    Życzę powodzenia i dużo wątków, a w razie chęci zapraszam do siebie :)]

    Cho Su-Jin

    OdpowiedzUsuń
  7. Czas wydaje się jedną wielką plamą.
    Ona jest i jej nie ma. Jest i nie ma jest i nie ma i słyszy jego serce, słyszy głos, warknięcie. Czuje i nic nie czuje
    Czuje, ale wolałaby nie czuć i jest w niemocy – w płomieniach tego, co zostało stworzone ludzką ręką. Plugawa ręka zła ręka brzydka ręka ręka ręka ręka ręka.
    Wystarczy zabić. Tak, zabić. Tak tak tak, wyrwać się i zabić, roztrzaskać czaszkę, tak tak tak.
    Tik-tak, tik-tak – mija sekunda, minuta, godzina, dzień, miesiąc i rok. Potem kolejny i kolejny. Jeszcze jeden. Każdy szary dzień; każdy dzień, w którym męskie ręce próbują zrobić z niej idealną laleczkę. Laleczkę bez tych brzydkich cech; bez brzydkich słów, grzesznych spojrzeń.
    Jest zła, zła i okropna, powtarza, powtarza, zła i okropna, zła i grzeszna, plugawa; słońce nie jest dla niej. Nic nie jest dla niej – jest słaba, żałosna. Tak, tak. I ręce, ręce, brzydkie ręce, brzydkie paluchy – i paznokcie. Paznokcie, pod którymi znajduje się jej skóra.
    Mruga, mruga, oddycha, bierze oddech, porusza się i jest. Czeka, nasłuchuje – ktoś idzie; ktoś tutaj idzie. Energia zmienia się – czy to o n? Nie nie nie. Nie. Nie ta energia.
    — Zabiję cię — warczy do łowcy. Niemal pluje mu w twarz – zła, ziejąca nienawiścią. Nieopisany gniew rozgrzewa żyły. — Zdechniesz w męczarniach…
    Posyła mu niemal obłąkańcze spojrzenie; czarne, złe spojrzenie – czarne spojrzenie, które próbuje złapać ludzką duszę i skręcić jej kark.
    Nie chce tu być; nie nie nie. Tu jest bezpiecznie, tu powinna zostać powinna tu zostać, bo o n ciągle to wyszeptuje. Piękna laleczka. Piękna porcelana, nie i tak, tak i nie, piękna, piękna, piękna. Przeklęta dziwka, plugastwo. Cudowne plugastwo, wyjątkowe i ręce, wciąż ręce, ręce, ręce. I ból – ręce niosą ból, łańcuch przy szyi zaciska się zbyt mocno. Tlen... jak smakuje tlen? Tlen, daj mi. Oddaj, oddech, proszę, pozwól.
    Szarpie się i warczy – i spogląda w stronę jednego z łowców, a w szmaragdowych oczach odbija się ogień. Tak i nie, nie i tak. Tak, zabij – to nie o n; to nie on – jego nie ma, to nie on. To tylko jeden z plugawych marionetek Bractwa. Wystarczy uciec – tak tak tak. Uciec.
    Odwraca gwałtownie głowę, gdy wyczuwa inną energię – bardziej znaną. Tak, znaną. Inną. Ale znaną. Przechyla głowę i obserwuje mężczyznę – jego sylwetkę; coś znajomego. Coś, co wydaje się znane, ale obce.
    Szarpie się jeszcze raz, czując, że to wszystko to część jakiegoś przedstawienia – że jest aktorką w dramacie; że nie ucieknie przed swoim przeznaczeniem; że umrze. Dyszy ciężko, opuszcza głowę – pozwala, aby włosy zasłoniły jej bladą twarz. Spojrzenie wlepia w posadzkę. Próbuje się uspokoić, dostroić się – próbuje wbić się w rytm, spłynąć potokiem.
    Drży mimowolnie, gdy słyszy swoje imię w plugawych ustach, ale to sprawia, że decyduje się podnieść wzrok – czarne oczy wbijają się w męską sylwetkę.
    — Wypuść mnie — żąda, niemal warcząc. Porusza się gwałtownie, próbuje zrobić cokolwiek, aby przemknąć przez krąg. Jednak nic się nie dzieje, co jedynie wyciska z ust Convalliany kolejne warknięcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamknięty drapieżnik dyszy ciężko, wydaje się większy i bardziej groźny – wydaje się mieć ostre zęby i nieprzeniknione spojrzenie.
      — Jeśli chciałeś się ze mną spotkać, mogłeś to zrobić w inny sposób — odzywa się, przełykając z trudem ślinę. — Wplątałeś w to cholerne Bractwo, pozwoliłeś, żeby jakiś idiota spętał mnie łańcuchami… i czego oczekujesz?! — Jej głos wydaje się ogłuszający. Dociera do ścian, wprawia powietrze w drżenie.
      Czarne oczy wydają się bezkresnym morzem ognia. Convalliana nie rozumie, dlaczego Bractwo zwróciło ku niej swoje szpony. Dlaczego znajdowała się właśnie tutaj – i dlaczego Corvus był naprzeciwko. Dlaczego jedynie przyglądał się temu, będąc tak spokojnym, tak wycofanym, tak zimnym. Jak lód, jak kamień, jak cholerny posąg.
      — Czego ode mnie chcesz? — pyta. Tym razem jest to szept, niemal coś niemego; coś, co prawie nie istnieje.

      CONVALLIANA DIGGES

      Usuń