20 września 2023

[KP] I don’t have a human heart anymore

“Do not look for my heart any more; the beasts have eaten it.”
 
MINERVA COVE
Kiedy zobaczyłem ją pierwszy raz, mignęły mi zaledwie jej rudawe włosy i czerwonokrwiste usta. Zauważyłem jak znika gdzieś pomiędzy tłumem i jeszcze raz chciałem złapać ją wzrokiem. Przepychałem się gdzieś pomiędzy przechodniami, ignorując ich narzekania jednak nie udało mi się jej złapać. Odszedłem więc z cichym westchnięciem na ustach i nie sądziłem, że kiedykolwiek jeszcze ją spotkam. Przez chwilę pomyślałem, że może tylko mi się zdawało, bowiem nigdy nie widziałem jej w Woodwick. Tu raczej wszyscy się znali, a nawet jeśli nie to swoim wyglądem ściągnęłaby uwagę niejednego mieszkańca i mieszkanki. Wiedziałem jedno, że jeśli była tu nowa to na pewno jeszcze kiedyś się na nią natknę, nie wiedziałem jednak że nastąpi to tak szybko. 
Kolejnego wieczora siedziałem ze znajomymi przy ognisku sącząc piwo i omawiając entuzjastycznie wynik ostatniego meczu, który wspólnie oglądaliśmy. Nagle znów gdzieś mignęła mi czerwona sukienka i długie kręcone włosy niemal takiego samego koloru. Dostrzegłem jej szeroki uśmiech i kły? Przetarłem oczy, myśląc że za dużo wypiłem a kiedy znowu je otworzyłem jej już nie było. Znowu rozpłynęła się w powietrzu, zostawiając mnie z lawiną pytań i domysłów. Coś mnie do niej ciągnęło, nie potrafiłem określić dokładnie co, jednak czułem to mocno i głęboko w sobie, jakby jednym spojrzeniem potrafiła mnie uwieść i zaintrygować na tyle bym znowu za nią ruszył, tym razem w ciemny las, co chyba nie było zbyt roztropne.
W końcu udało mi się ją znaleźć. Jednak widok, który zastałem wstrząsnął mym ciałem. Byłem przekonany, że mam halucynacje świadczące o początkach choroby psychicznej. Widząc ją, pochylona nad martwym ciałem jednego z moich kolegów, całą we krwi, podekscytowaną... mimowolnie znieruchomiałem, nie będąc w stanie zrobić kroku w żadnym kierunku. Rozum nakazywał ucieczkę, jednak ja sam nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Dopiero kiedy mnie zauważyła, zrobiłem krok w tył a moje ciało zatrzęsło się w strachu. Pojawiła się przy mnie błyskawicznie, nie zdążyłem nawet mrugnąć, a ona już była obok. Blisko mnie, tak blisko że mogłem poczuć zapach jej ciała, podniecająco zapachniała cynamonem i nardem. 
— Nieładnie przeszkadzać innym podczas ich posiłku, wiesz? — w końcu dane mi jest usłyszeć jej głos. Spokojny i pewny, pełen słodyczy; głos którego mógłbym słuchać na zapętleniu cały czas. — Muszę się zastanowić, jak mi to wynagrodzisz... — wampirzyca uśmiecha się kusząco, odrobinę diabolicznie. — Może będziesz moim deserem? — wysuwa kły, nosem przesuwając po mojej szyi, wdychając mój zapach. Jęczy przy tym rozkosznie i zaraz wbija kły w moją szyję.
Nie jestem w stanie zaprotestować, jednak nie trwa to długo. Wciąż jestem przytomny, bo o świadomości nie można tu mówić. Nawet nie usłyszałem strzału, tylko jej jęk - tym razem nie rozkoszny, a wypełniony bólem, kiedy w jej ramieniu ląduje pocisk. Obraca tylko głowę, kątem oka dostrzegając winnego, ale zamiast rzucić się na niego, ucieka. Tylko tyle pamiętam z naszego pierwszego spotkania.






19 czerwca 2005, Luss, Szkocja — Młoda i żądna krwi wampirzyca, przemieniona w dzień swoich osiemnastych urodzin — Porzucona przez swojego Stwórcę, przygarnięta przez Gang-Si, który uczy ją jak być wampirem — Czerwony amulet, jako prezent od Stwórcy, który chroni ją przed promieniami słonecznymi — Barmanka w Midnight's serwująca aromatyczne i uzależniające drinki — Zazwyczaj nosi tylko czerwień i czerń — Lubi bawić się jedzeniem — Powiązani.
Cześć! Na zdjęciach Deborah Ann Woll z True Blood, w karcie są zalinkowane gify/zdjęcia, więc polecam klikać. Serdecznie dziękuję Demon Laplace’a za możliwość stworzenia tej krwiożerczej gówniary ♥ Szukam na pewno jej stwórcy, człowieka, którego mogłaby regularnie podgryzać (chłopak z którego perspektywy jest napisana karta), przyjaciół, wrogów - może kogoś kto chciałby się na niej zemścić? i w sumie wszystkiego czego dusza zapragnie. Mina kocha gierki i intrygi, a więc liczę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Im bardziej skomplikowana i emocjonalna relacja - tym lepiej. Kontakt: czywieszgdziespiewajaraki@gmail.com

12 komentarzy:

  1. [Cześć!
    Świetna kreacja zbuntowanej, krwiożerczej wampirzycy – pewnie nie może odpędzić się od kłopotów. xD
    Ale! Skoro Su-Jin wziął Minę pod opiekę, to myślę, że jest dla niej nadzieja. Lepszego nauczyciela nie mogła sobie znaleźć. :3
    I chyba przez naszego gang-si nasze dziewczyny powinny się znać – wątki damsko-damskie raczej średnio mi idą, ale tutaj aż się prosi, żeby coś popełnić, więc jakbyś chciała, to zapraszam do Convalliany!
    Od siebie życzę dobrej zabawy i samych wciągających wątków!]

    CONVALLIANA DIGGES

    OdpowiedzUsuń
  2. [Jasne, jakby ja też daję się relacji rozwinąć – jak dziewczyny znajdą wspólny język, to super, jak nie... to cóż, Convalliana będzie starała się być miła, bo mężusiowi zależy. xD
    Od czego chciałabyś zacząć? Od jakiegoś momentu w stylu: Mina wpada do domu Su-Jina, żeby spędzić z nim czas/pogadać/pożalić się/przyznać do kłopotów, a tam nie dość, że jego nie ma, to jest Liana? :D]

    CONVALLIANA

    OdpowiedzUsuń
  3. [No to witam moją krwiożerczą gówniarę i dziękuje za miłe słowa w karcie! <3
    Mina naprawdę wyszła uroczo, aż się boję ile się Su-Jin namęczy z tym małym, wrednym rudzielcem. Życzymy powodzenia, tego by Mina nam tu wyrosła na wzorową wampirzycę i tatuś się nie musiał wstydzić, no i rzecz jasna dużo dobrej zabawy! (Byle nie za dobrej, bo będzie wychowawcza pogadanka! ;))]

    Cho Su-Jin

    OdpowiedzUsuń
  4. [Daję znać, że odezwałam się na maila. :D
    Co do imienia Liany, to Convalliana, Convallianie – tylko "l" podwójne! I tak, oryginalne, nawiązujące do silnie trującego kwiatuszka. xD]

    CONVALLIANA

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Cześć, hej, witamy młodziutką pannicę wampirzycę :D
    Bardzo ciekawy sposób przedstawienia postaci w formie czyjejś opowieści oraz jego spostrzeżeń. Przyjemnie się to czytało, a samo wyobrażenie Miny wzbudza ciarki! Życzę powodzenia, by Mina odnalazła się w wampirzym świecie, ale widzę, że ma dobrego nauczyciela (irytującego okropnie - dodamy tak z doświadczenia), więc powinna mieć troszkę łatwiej ;>
    I oczywiście wizerunek i wszystkie ukryte gify skradają serduszko! True Blood... ah jak to dawno temu się oglądało.
    Bawcie się dobrze! ]

    Min-Ho

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Już czuję, że nam ten żądny krwi świeży wampirek narobi trochę zamieszania w mieścinie :D Stare wampiry i ich doświadczenia z długowiecznością dają fajne pole do popisu, ale coś mi się wydaje, że takie jak Minerva oferują jeszcze więcej chaosu. Setki lat na naukę i kontrolę opanowania? Nie, dajcie mi takiego, który rzuca się na wszystko, co się rusza! A skoro już o tym mowa... Nie wiem, czy jestem jeszcze do końca sprzedana na główne powiązanie z karty (jak chcesz, możesz mi coś więcej na ten temat powiedzieć), ale w każdym razie obecnie mój Ronan jest chyba jedynym człowiekiem na blogu (kto by się spodziewał, że na blogu, który oferuje nieskończone rodzaje magicznych istot, ludzie będą produktem deficytowym), więc jeśli szukasz świeżej krwi, to może uda się nam coś wymyślić ;)
    Witamy na blogu i miłego pisania! ]

    Ronan & Edwina

    OdpowiedzUsuń
  7. Powoli zapada wieczór. Su-Jin po raz kolejny poprawia się i usadawia wygodniej w taksówce wpatrując się w ekran swojego smartfona, by nie przejmować się unikaniem lusterek oraz rozmowy z wyraźnie znudzonym kierowcą. W tej chwili jedyne czego chce to szybkiego powrotu do domu. Do domu i czekającej już zapewne na niego, z którą będzie mógł w spokoju zjeść kolację i miło spędzić resztę wieczoru. Dzisiejszy dzień był dla wampira dość intensywny. Zajęcia na uczelni, kolejne idiotyczne docinki jednego z profesorów, jakiś problem z papierkową robotą, a potem jeszcze szybki wypad za miasto, by się posilić. Nie było mu to na rękę, zwłaszcza w świetle ostatnich wydarzeń, ale nie miał większego wyboru. Nie zamierzał posilać się w Woodwick, ani zbyt blisko miasteczka.
    Oddycha głębiej przyjemnym, lekko chłodnym powietrzem, które wpada przez uchylone okno. Gdyby nie ten przyjemny przewiew, pewnie oszalałby w tej dusznej taksówce, cuchnącej potem, papierosami i tanim zapachem samochodowym. I wszelkimi możliwymi zapachami poprzednich pasażerów. Po raz kolejny poprawia się na siedzeniu, czując, że po powrocie do domu będzie musiał wyprać wszystkie ubrania. Zerka ukradkiem na okolicę za oknem, po czym powraca do bezmyślnego przeglądania telefonu i lokalnych wiadomości. W pewnej chwili jego wzrok zatrzymuje się na informacjach o kolejnym trupie, tym razem w sąsiednim miasteczku. Ostatnio co chwila informowano o jakimś nowym zgonie na terenie hrabstwa, a każdy kolejny nieboszczyk z rozszarpanym gardłem dziwnym trafem znajdował się coraz bliżej Woodwick. Od najnowszego dzieliło ich może góra ze czterdzieści kilometrów… Wszystkie zwłoki były w tym samym stanie – pozbawione krwi, ze śladami przypominającymi atak zwierzęcia. On jednak domyślał się co mogło to oznaczać. Albo jakiegoś wampira, który stracił kontrolę i zmienił się w bezmyślną bestię… albo jakiś młodzik, niedawno przemieniony wymknął się spod kontroli swojego stwórcy. Obie opcje równie fatalne i niewygodne. Jeśli, albo raczej kiedy, ten wampir dotrze do Woodwick zaczną się kłopoty. Su-Jin już mógł wyobrazić sobie reakcję łowców, czarowników i całej społeczności nie-ludzi. Co ciekawe nie był pewien reakcji tutejszych wampirów. Choć od prawie dwustu lat mieszkał w Europie, tutejsze wampiry wciąż były dla niego pewną zagadką. Chyba z powodu tego, jak nieobliczalne były w swoich zachowaniach. Z gang-si było prościej, bardzo łatwo można było przewidzieć czego można spodziewać się po danym osobniku. Wystarczała sama znajomość wieku i ducha, który ożywił ciało, by wiedzieć jak może zachowywać się dany nieumarły.
    W milczeniu wpatruje się w artykuł na telefonie, gdy przez otwarte okno czuje specyficzny zapach. Albo raczej smród, który był stanie wyczuć z bardzo daleka. Smród rozkładającej się krwi. Ludzkiej krwi.
    — Zatrzymaj samochód — zwraca się do kierowcy.
    — Coś się stało?
    — Mdli mnie, zatrzymaj — kłamie i nalega.
    Gdy tylko kierowca zatrzymuje auto na poboczu, Su-Jin wysiada i rozgląda się. Byli już na obrzeżach Woodwick, kojarzył tą okolicę. Pola pod lasem, gdzie młodzi często wymykali się, by urządzać plenerowe imprezy, czasem też ogniska, wbrew zakazom tutejszego leśnictwa. Wampir zaciąga się wieczornym powietrzem, które zdaje się przesycone mdłym i obrzydliwym zapachem gnijącej krwi i czegoś jeszcze. Znajomy trupi zapach, którym cechowały się tutejsze wampiry. Czy grasujący nieśmiertelny dotarł już do Woodwick?
    — Już panu lepiej? Jedziemy? — słyszy głos kierowcy.
    — Przejdę się, spacer dobrze mi zrobi — odpowiada, po czym sięga po portfel i wręcza mężczyźnie pieniądze.
    — Na pewno? To odludzie…
    — Nic nie szkodzi. Reszty nie trzeba — mówi pośpiesznie i szybko rusza poboczem wzdłuż drogi.
    Czeka jeszcze przez chwilę aż kierowca ruszy i odjedzie, po czym zbacza z drogi na rozciągające się pod lasem pole. Kieruje się za zapachem aż trafia do miejsca, z pozostałościami ogniska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyczuwa wiele zapachów, wiele śladów należących do różnych ludzi. I wampira. Jak po sznurku, Su-Jin idzie w stronę lasu, przemyka pomiędzy drzewami z każdym krokiem czując woń gnijącej krwi coraz wyraźniej. W końcu dociera do centrum tego zapachu. Pobieżnie rozgląda się dookoła, choć jego słaby wzrok i tak nie pozwala mu wychwycić nic interesującego. Nie polega jednak na wzroku. W tej chwili pozwala by kierował nim węch. I słuch, który powoli i subtelnie przestawia się na odmienną percepcję wychwytując nie tylko dźwięki, ale to jak się układają, jak tworzą w jego umyśle trójwymiarową mapę.
      Pochyla się nad cuchnącą ziemią. Nigdzie ani śladu trupa, za to pełno tu śladów krwi. Starej, mającej dzień lub dwa, która częściowo wsiąkła w ziemię, powoli gnijąc. I choć zapach jest silny, po dłuższym zastanowieniu jest w stanie wyczuć, że krew należy do dwóch ludzi. Jednej jest więcej, drugiej mniej, za to jej zapach unosi się na większym obszarze. Druga ofiara najwyraźniej przeżyła… Ostrożnie okrąża teren wyczuwając tu także wyraźny zapach wampirzej krwi. To go intryguje. Co właściwie się tu wydarzyło? Wampir zaatakował młodzież bawiącą się przy ognisku, czy może wpadł w pułapkę? Powoli bada miejsce. Lekko uchylone wargi pozwalają mu lepiej „widzieć” dźwięki. Kląska cicho językiem, by dostrzec więcej. Dźwięk w końcu odbija się od czegoś o innej strukturze. Czegoś jak metal… Su-Jin podchodzi bliżej, dopiero teraz zauważając leżącą nieopodal srebrną łuskę. Ogląda ją z bliska, z zaciekawieniem badając jej wykonanie, jakby chcąc wyczytać z niej, czy to robota jakiegoś domorosłego łowcy wampirów czy kogoś z bractwa. Ostatecznie chowa łuskę do kieszeni i rusza śladem rannego wampira.
      W lesie panuje mrok, ale nie przeszkadza mu to, i tak nigdy nie przywiązywał większej wagi do wzroku, równie dobrze mógłby tu spacerować z zamkniętymi oczami, polegając wyłącznie na słuchu i echolokacji.
      Nie jest pewien co właściwie chce zrobić, ani po co tropi tego wampira. Z czystej ciekawości czy może nie? Gdzieś w zakamarkach jego umysłu powoli kiełkuje i dojrzewa myśl, że najlepiej byłoby po prostu pozbyć się tego krwiopijcy. Jeśli ten wampir nie kontroluje własnych odruchów, rzuca się na wszystko, bezmyślnie pozostawiając ślady to stanowi zagrożenie. I bynajmniej Su-Jin nie miał tu na myśli zagrożenia dla ludzi. Ludzie go nie obchodzili. Bardziej przejmował się zagrożeniem dla siebie i Liany. Zagrożeniem dla ich spokojnego, szczęśliwego życia. Jeśli przez wampira łowcy zaczną węszyć mogą przypadkiem odkryć coś czego nie powinni. Najlepiej byłoby zabić tego wampira, zwłaszcza jeśli był ranny…
      Zapuszczając się coraz głębiej w las, Su-Jin zastanawia się czy był na to gotowy, by walczyć gołymi rękami z wampirem w morderczym szale, nawet jeśli wampir był ranny i osłabiony. Cóż, jeśli to młodzik, niedługo po przemianie, to zabicie go nie stanowiło najmniejszego wyzwania. Ale jeśli to wiekowy nieśmiertelny, to już mogło być większe wyzwanie. I choć gang-si zdaje sobie sprawę, że w kilku aspektach miał znaczącą przewagę nad swoimi zachodnimi „pobratymcami”, daleki był od lekceważenia ich, czy zapominania o własnych słabościach.
      Zapach wampira jest coraz intensywniejszy, powoli także Su-Jin zaczyna czuć także energię. Mroczną, pustą, trupią energię pozbawioną życia. Energię typową dla wampirów… Czuje jak energia pulsuje chaotycznie, dając pewne oznaki słabości, momentami nieco przygasa i rozbłyska na nowo, niczym energia rannego stworzenia, które wciąż walczy o życie. Czuje też coś jeszcze. Ludzką krew, tym razem świeżą. Woń świeżych, może nawet wciąż ciepłych zwłok.

      Usuń
    2. Wychodzi spomiędzy drzew na polankę, którą przecina nieduża ścieżka. Pośrodku stoi stary domek należący do tutejszego leśnictwa i starego leśniczego. Chwilę później, idąc za zapachem, Su-Jin odnajduje także samego leśniczego, leżącego twarzą do ziemi niedaleko swojego domu. Z lekką niechęcią Su-Jin trąca nogą trupa, po czym obraca go na plecy. Blada twarz bez plam opadowych i rozszarpane gardło mówią same za siebie. Trup wciąż nie jest jeszcze szczególnie sztywny, a zapach rozkładu wyraźny, więc musiał zginąć niedawno.
      Wymija trupa i kieruje się w stronę leśniczówki, w której wyczuwa obecność krwiopijcy. Ostrożnie popycha skrzypiące drzwi, choć nie dba o zachowanie ciszy. Wie, że ukrywający się w domu wampir pewnie już dawno go wyczuł, pewnie już w chwili, w której zbliżył się do domku.
      Wnętrze leśniczówki pachnie kurzem i lekką wilgocią. Grzybem. Spróchniałym lub przegniłym gdzieniegdzie drewnem. Jest zaniedbane, ale wciąż zdatne do mieszkania i urządzone w typowym myśliwskim stylu. Ściany korytarza i salonu zdobią zwierzęce skóry, poroża i czaszki jeleni. Su-Jin mija ten dość niesmaczny pokój i kieruje się do drugiego, w którym wyczuwa obecność wampira.
      Jego zmysły wyostrzają się, mięśnie spinają gotowe do ataku, a oczy zmieniają barwę na czerwoną, zdradzając jego nieludzką naturę. Zdaje sobie sprawę, że pachnie inaczej niż pozostałe wampiry, bardziej żywo, i może przez to stać się celem ataku… Ale to dobrze, tym łatwiej będzie pozbyć się tego szalonego krwiopijcy.
      Spięty i gotowy do ataku wchodzi do małego, ciemnego pokoju, który zapewne musiał być dawniej sypialnią leśniczego. A jednak zamiast spodziewanego ataku zastaje wampira, czy też raczej wampirzycę, dość bezbronną. Przypomina mu raczej ranne zwierzę, zapędzone w róg, które nie mogąc uciec, gotowe jest bronić się z całych sił.
      Przez chwilę z uwagą przygląda się wampirzycy. Była młoda, bardzo młoda. Zarówno w swoim wampirzym, jak i ludzkim wieku. Wyglądała na dość poważną nastolatkę lub bardzo młodą dorosłą. Nagle Su-Jin czuje wahanie. Jeszcze chwilę temu gotów był ją skrzywdzić. Zabić, pozbyć się niepotrzebnego problemu. Teraz jednak patrząc na ranną dziewczynę, czuje raczej coś na kształt współczucia. Zapewne nikt nie nauczył ją jak być wampirem, jak kontrolować swoje zachowania. Sama także nie mogła pochwalić się zbyt wielkim życiowym doświadczeniem, a co za tym idzie rozsądkiem.
      Nagle czuje przypływ irytacji. Po co tutejsze wampiry to robią? Po co bezmyślnie tworzą sobie potomstwo, nad którym nie umieją lub nie chcą zapanować? Przygryza lekko wargi, czując narastającą frustrację z powodu tej sytuacji. Dziewczyna była… była mniej więcej w wieku jego Sarang, była niemal tuż po swojej przemianie. Powinna być teraz ze swoim stwórcą, który nauczyłby ją wszystkiego; który wziąłby odpowiedzialność za jej zachowanie.
      Gdyby to on… Gdyby był na miejscu tego stwórcy nie opuściłby swojego dziecka. Gdyby wtedy w przeszłości jednak zrealizowałby swój plan i uczynił Sarang nieśmiertelną, nie zostawiłby jej, nawet pomimo faktu, że młode gang-si nie były tak zagubione jak tutejsze wampiry. Tym bardziej… jak miał w tej sytuacji obwiniać i karać tą dziewczynę, skoro nawet nie miała szansy nauczyć się kontroli nad sobą? Wzdycha ciężko, choć bardziej przypomina to pełen irytacji warkot.
      W końcu jednak podejmuje decyzję.
      Zdecydowanym, choć spokojnym krokiem podchodzi do wampirzycy, gotowy w każdej chwili na jej atak. Wciąż jednak zachowuje bezpieczny dystans i obserwuje. Uważnie przygląda się, starając się dostrzec gdzie i w jaki sposób została zraniona.
      — Nie zrobię ci krzywdy — odzywa się w końcu, dając znać, że nie ma złych zamiarów. Obserwuje jej reakcję. Czy była na tyle świadoma, by być w stanie z nim porozmawiać i mu zaufać, czy też zbyt zaślepiona instynktami? — Jestem taki jak ty — zapewnia, choć wie, że nie do końca przypomina jej pobratymców, i że mogła to wyczuć.

      Usuń
    3. Zbliża się jeszcze trochę, by w końcu jednym szybkim i zdecydowanym ruchem znaleźć się przy niej. Chwyta ją za gardło. Na tyle lekko, by nie zrobić jej krzywdy, ale też na tyle mocno i pewnie, by mieć pewność, że nie rzuci się na niego z kłami. Tak było najprościej… Zwykle postępował tak z gang-si opętanymi przez głodne duchy, które nie kontrolowały swoich instynktów, łapał je tak, by nie próbowały atakować, potem dopiero robił jakikolwiek ruch.
      — Nic ci nie zrobię — mówi spokojnie i zdecydowanie — Chcę ci pomóc i zobaczyć ranę. — Su-Jin nie przejmując się reakcją wampirzycy wciąż trzyma ją mocno i odwraca nieco, by spojrzeć na rozległą plamę krwi, którą nasiąkł materiał jej ubrania na ramieniu i w okolicy łopatki. Pocisk łowcy najwyraźniej utkwił głęboko pod jej łopatką. Ślady pazurów na ubraniu i ciele świadczą, że musiała próbować bezskutecznie go wyjąć. O ile rzecz jasna wampirzyca będzie współpracować. Ostatecznie gotów jest użyć siły i jakoś unieruchomić dziewczynę i wyjąć jej ten pocisk chociaż wciąż nie jest do końca pewien czy decyzja jaką podjął była słuszna.

      Cho Su-Jin

      Usuń
  8. Obserwuje ją z uwagą. Oczywiście dostrzegał, że młodej wampirzycy nie podobało się to co robi, ale nie miał zamiaru jej odpuszczać, ryzykować ani szarpać się z nią, gdyby nagle postanowiła rzucić mu się do gardła. Su-Jin poprawia uścisk tak, by trzymać ją tuż pod samą szczęką i mieć jak największą kontrolę. Pozwala jej się nieco zbliżyć i zaciągnąć zapachem. Jest to niekomfortowe, okropnie niekomfortowe i naruszające jego przestrzeń, ale rozumie, że jest to też konieczne. Skoro chciał upewnić dziewczynę, że też był wampirem, może nieco innym, ale jednak wampirem, to musiał pozwolić na ten niezbyt przyjemny, zwierzęcy gest.
    Chce już nawet odsunąć ją od siebie na komfortowy dystans, ale dziewczyna sama to robi. Dostrzega, że chyba nie była do końca przekonana czy rzeczywiście był jej pobratymcem. Mimo wszystko Su-Jin wcale nie zamierza tracić czasu na przekonywanie jej czy tłumaczenia.
    Zamiast tego z zaciekawieniem przygląda się jej słysząc jej słowa. Była zaskakująco pyskata jak na stan, w którym się znalazła.
    — Zobaczymy — odpowiada krótko i spokojnie.
    Nie wie jeszcze czego tak naprawdę oczekuje, ani tym bardziej co chce osiągnąć. Oczywiście prócz spokoju i tego, by żaden młody, niekontrolujący się wampir przypadkiem nie zniszczył jego wygodnego i szczęśliwego życia w miasteczku. Być może chęć dania dziewczynie szansy i pomoc jej nie była najprostszym wyborem. Być może jednak powinien ją zabić i pozbyć się problemu… Ale nie chce tego robić. Nie bez chociaż próby spróbowania by zrobić to inaczej.
    — Nie, filozofem — mówi sarkastycznie, choć wcale nie mija się z prawdą, po czym kontynuuje już poważniej, na nowo przyjmując spokojny i chłodny ton. Bez zbędnych pyskówek i emocji, by nie dać się sprowokować. — I wampirem, na tyle starym, by ta sytuacja nie robiła na mnie wrażenia.
    W tej chwili odnosi się zarówno do jej rany i tkwiącej w niej głęboko kuli, jak i do jej zachowania. Młode wampiry zawsze były bezczelne i irytujące. I głupie… Sam był nieznośny jako młodzik i potrzebował dobrych dwustu lat, na jakąkolwiek refleksje nad samym sobą. Choć ma wrażenie, że sam jednak był zdecydowanie mądrzejszy.
    — Zachowuj się tak dalej, to niebawem ktoś wyświadczy taką przysługę tobie — odpowiada chłodno, kryjąc irytację. Przygląda się jej z uwagą, jej bezczelnemu uśmieszkowi i niemej prowokacji, którą mógł dostrzec w całej jej postawie i spojrzeniu. Przez chwilę nawet ma ochotę skrzywić się z wyraźną odrazą na jej propozycję. Ostatecznie zachowuje jednak całkowicie kamienną twarz nie dając nic po sobie poznać. Nic co mogłoby zdradzić, że w jakikolwiek sposób była w stanie go zirytować.
    Mocniej zaciska palce na jej gardle, tuż pod szczęką i zmusza ją, by odwróciła się bokiem do niego.
    — Jesteś na tyle głupia, czy po prostu chcesz umrzeć? — pyta, przenosząc wzrok na jej ramię. — Nikt cię nie nauczył, by nie prowokować silniejszych od siebie? Zwłaszcza, kiedy masz kulkę w plecach i szpony na gardle… — mówi spokojnie, zbyt spokojnie, pozwalając by w jego głosie dało się wyraźnie wyczuć ukrytą między słowami groźbę.
    Jakby na potwierdzenie swoich słów pozwala by jego paznokcie stały się bardziej ostre, aż w końcu by zamieniły się w twarde, czarne pazury, wbijające się teraz ostrzegawczo w jej skórę. Zupełnie jakby niemo chciał jej dać znać, że jeśli tylko go sprowokuje, może rozedrzeć jej gardło.
    Rozrywa poszarpany materiał odsłaniając jej ramię i łopatkę. W milczeniu przygląda się ranie, by ocenić jak była głęboka.
    — Będzie bolało, ale jako tak groźny wampir na pewno wytrzymasz — dodaje odrobinę złośliwie, celowo odgryzając się za jej głupie uwagi i niesmaczne zachowanie.
    Bez ostrzeżenia wbija swoje ostre pazury w jej ranę, przecinając skórę i ciało. Jego pazur niczym ostry nóż tnie mięśnie między którymi tkwi pocisk.
    Nie zamierza bawić się w delikatność. Chce zrobić to jak najszybciej. W końcu lepiej było znieść krótki, choć intensywny ból, niż mniejszy, ale za to długi i powolny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choć rana mocno krwawi, Su-Jin jest w stanie zauważyć i poczuć gładki pocisk, który zatrzymał się na kości. Chwyta go mocno, podważa koniuszkiem jednego ze szponów, po czym wyciąga z rany.
      — Zachowaj sobie na pamiątkę — mówi, po czym wciska jej w dłoń ociekającą krwią srebrną kulę o podłużnym kształcie i zapewne z tym samym symbolem, jak ten na pocisku w lesie.
      Powraca wzrokiem do krwawiącej obficie rany na ciele wampirzycy. Znów waha się przez chwilę. Nawet jeśli wampirza regeneracja była przyśpieszona, to ta rana raczej nie będzie chciała się tak szybko wygoić, zwłaszcza teraz, gdy wampirzyca była wyraźnie osłabiona. Nie ma też zbytniej możliwości zatamowania krwawienia czy założenia opatrunku. Su-Jin wątpi też by w tym zaniedbanym domku znalazła się jakakolwiek apteczka.
      Znów z irytacją podejmuje decyzje, czując, że nie ma w tej chwili innego, lepszego wyjścia. Zaciska dłoń w pięść, wbijając swoje pazury we wnętrze własnej dłoni. Mocno i głęboko, aż do krwi. Gdy dłoń zaczyna mocniej krwawić przykłada ją do rany na plecach wampirzycy. Pozwala by jego krew spływała po jej skórze i rozciętym ciele, aż do uszkodzonych mięśni. Obserwuje. Krew gang-si zawsze działała bardzo szybko. Tak było i tym razem, już po chwili rana dziewczyny zaczyna się goić, mięśnie i tkanki zrastać. Gdy tylko jej rana przestaje krwawić, Su-Jin przerywa. Pozwala ranom na dłoni całkowicie się zasklepić, po czym wyciera nadmiar krwi o ubranie.
      Zdaje sobie sprawę, że nie była to najlepsza decyzja, że wampirzyca najpewniej odkryła w tej chwili jedną ze skrywanych przez niego różnic, którymi odznaczali się gang-si na tle swoich zachodnich kuzynów. Mimo wszystko dziewczyna jest młoda i niedoświadczona. Nie wydaje się być dla niego zagrożeniem.

      Cho Su-Jin

      Usuń