29 stycznia 2000

Historia

Przyszedł na świat na terenie dzisiejszego Pendżabu w plemieniu Airāvata, co dosłownie oznaczało pochodzących znad jednej z pięciu rzek Pendżabu – Rāvi (dosł.irāvatī). Jako jedno z pięciu najstarszych plemion nagów cieszyli się wielkim szacunkiem wśród pobratymców. Sama rodzina Shankara należała do cenionego rodu uczonych – jego ojciec był astrologiem, a matka kapłanką przewodniczącą w rytuałach. Zgodnie ze zwyczajem otrzymał trzy imiona: Shankar – od ojca, na cześć bóstwa węży Shivy Shankary, Ananta – imię po zmarłym dziadku i nestorze rodu oraz Jaratkāru – od matki, na cześć wielkiego mędrca. Nie jest pewien swojego rzeczywistego wieku. Początkowo on i jego plemię żyli w całkowitej izolacji od ludzi, przez co trudno mu dopasować się do ludzkiego sposobu liczenia czasu. Najprawdopodobniej jednak musiał przyjść na świat gdzieś w III tysiącleciu p.n.e. ponieważ pamięta ludzkie miasto Harappa na drugim brzegu rzeki Ravi.

Po tym jak ludzie spalili zamieszkiwany przez nich las, doprowadzając tym do śmierci znacznej części plemienia, jego lud podzielił się na dwa klany. Klan Kauravya zdecydował się zostać na nieprzyjaznych ziemiach, podczas gdy klan Takshaka – do którego dołączył Shankar i część jego ocalałej rodziny – wyruszył na południe Indii szukając nowych terenów. Początkowo osiedlili się na wybrzeżu, później na Sri Lance. To właśnie na wyspie Shankar spędził najwięcej lat swojego życia. Założył także rodzinę poślubiając lokalną naagin, z którą doczekał się dwóch córek i syna. Przez wiele lat prowadził spokojne życie w sąsiedztwie ludzi, jak i innych gatunków nie-ludzi, którzy żyli stosunkowo zgodnie obok siebie. Spokojne życie zaczęło się psuć w XVI wieku, wraz z nadejściem epoki kolonialnej.

Gdy w 1534 roku doszło do wielkiej rzezi nagów – pochował żonę, syna, córkę i większość swojej dalszej rodziny, i wyjechał wraz z jedyną ocalałą córką i resztą klanu z powrotem na kontynent. Przez jakiś czas mieszkał w lasach na północny-zachód od Agry, całkowicie izolując się od świata ludzi, ich konfliktów spowodowanych działalnością Kompanii Wschodnioindyjskiej i zupełnie nowych istot, które przybyły do Indii w poszukiwaniu bogactw i magicznych mocy.

Kiedy mimo wszystko, w 1818 roku, po raz kolejny doszło do tragedii i pożaru lasu, Shankar cudem uszedł z życiem dzięki pomocy sir Arthura Redwyne’a, brytyjskiego czarownika przewodniczącego sabatowi, zafascynowanego jego rasą. Straciwszy córkę, Shankar nie czuł już przywiązania do rozpadającego się klanu i wdzięczny za ocalenie początkowo dobrowolnie zgodził się pomóc swojemu wybawcy w jego badaniach uważając to za spłatę długu. Z czasem jednak odkrył, że jego wybawca sam był odpowiedzialny za pożar i śmierć wielu jego pobratymców motywowany chęcią zdobycia magicznych artefaktów i wężowych klejnotów. Było jednak już zbyt późno by się wycofać, a zbyt osłabiony – z powodu odniesionych ran – Shankar nie był w stanie przeciwstawić się potężnemu czarownikowi i dał się zniewolić, a następnie zabrać do Anglii.

Nowy świat był dla niego szokiem i całkiem inną rzeczywistością. Chłodny deszczowy klimat, całkiem inna przyroda, nieznany język i zwyczaje, a także otoczenie czarowników sprawiały, że nie do końca potrafił się tu odnaleźć. Równie ciężko było mu przyzwyczaić się do roli indyjskiego służącego i mitycznego stworzenia wzbudzającego dziwaczną ciekawość lub niezdrową fascynację swoimi zdolnościami. Na jakiś czas odłożył pragnienia wolności i zemsty na głowie sabatu, skupiając się na zrozumieniu tej nowej dziwacznej rzeczywistości i własnej sytuacji. Zamiast uciekać od rzeczywistości i snuć się po okolicznych lasach by rozmawiać z wężami, zaczął obserwować tutejszych czarowników z rezydencji, zgłębiał ich język i zwyczaje, by móc się z nimi porozumiewać. Niestety nawet po przełamaniu barier w komunikacji niewiele się zmieniło. Wciąż był egzotycznym stworzeniem, a nie osobą taką jak oni.

Powoli, rozumiejąc coraz więcej, zaczął też szukać sposobu by zemścić się na przywódcy sabatu za wszystkie krzywdy. Zaczął wykorzystywać swoją wiedzę i zdolności przeciwko sir Arthurowi i jego rodzinie, a samo Woodwick zaczęło przeżywać dość trudny okres. W całej tej sytuacji, nie przewidział, że nawiąże szczerą więź z jedyną córką swojego najgorszego wroga. Niespodziewane światełko w mroku, które przerodziło się w najgorszy koszmar. Do dziś Shankar trzyma w tajemnicy wszystko co wtedy tak naprawdę zaszło, pozwalając by tamta część tragicznej historii sabatu Redwyne stała się upiorną legendą o rodowej klątwie, o białej damie nawiedzającej po dziś dzień okolice i o serii nieszczęść dotykającej miasteczko w tamtym czasie.

Wszystko zmieniło się w 1950 roku, gdy nowy przywódca sabatu Edward Redwyne, daleki krewny niemal wymarłego rodu Redwyne, przyjechał do Woodwick i wprowadził wielkie zmiany. Zaczął od zwrócenia Shankarowi wolności i przekazania mu skromnego majątku na nowy start. Pomimo odzyskanej wolności, Shankar nie wyjechał z Woodwick, trzymany tu przez niezwykłą aurę miasteczka i tajemnicę z przeszłości. Wykupił skrawek ziemi na niezamieszkałym brzegu jeziora, z dala od jakichkolwiek ludzi, na której jakiś czas później stanął mały, skromny domek. Za resztę pieniędzy otworzył swój biznes w miasteczku. Najpierw egzotyczny sklep indyjski, potem centrum medytacji, ośrodek jogi, a obecnie centrum ajurwedy, w którym wykorzystuje swoje zdolności wedle uznania, zarówno wobec ludzi, jak i nie-ludzi.

Wciąż chadza własnymi ścieżkami, przesiadując każdą wolną chwilę nad wodą i na łonie natury, wciąż rozmawia z wężami i uchodzi za ekscentrycznego dziwaka. Dla wielu osób jest ekologicznym guru i wzorem stylu życia zero-waste, dla innych eko-świrem, gotowym zamordować za niewinny piknik nad jeziorem. Od lat zachowuje stosunkowo neutralne stosunki z sabatem Redwyne, starając się nie chować urazy do nowego pokolenia czarowników, zwłaszcza tych, którzy starają się go dobrze traktować. Na własną rękę bada niezwykłe zjawiska w miasteczku, często bezczelnie korzystając z magicznych zbiorów sabatu Redwyne w ramach gestu dobrej woli ze strony obecnego przywódcy, w zamian dzieląc się niektórymi ze swoich badań.

Pomimo trudnej przeszłości stara się dbać o swoje miejsce i stworzyć tu namiastkę domu. Czasem chce wyjechać, ale z wielu różnych powodów nie potrafi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz